Jestem Sindbadem szukam swojej gwiazdy
między jednym wierszem a drugim to znaczy żaglem
potrzebą nazwania wiatru
Czym jest dzień pytam a czym noc
dwa oblicza prawdy pod wodą przepływa
Diabeł Morski na niebie Bóg
Staram się objąć nowe lądy
rzeczami które trzymam na statku kupuję
słodką wodę przyprawy nowe słowa
I zaklinam czas by w krótkim świetle
zaistnieć choćby w spojrzeniu Roka
w objęciu Kaskady we śnie Miraklesa
W porcie Balsorskim składam na czworo
znany list z dziwnym uśmiechem
myślę o górze magnetycznej
Wuju Tarabuku obaj jesteśmy żeglarzami
Poprzedni Modlitwa
Następny czas Apokalipsy